Asset Publisher Asset Publisher

Wypuściliśmy kuropatwy

W ubiegłym tygodniu leśnicy z Kwidzyna wsiedlili na terenie Nadleśnictwa 300 kuropatw. Ptaki wypuszczono w ośmiu lokalizacjach, w pobliżu poletek przygotowanych przez Nadleśnictwo wspólnie z rolnikami.

Decyzję o wypuszczeniu ptaków trzeba było podjąć błyskawicznie. Planowaliśmy to na koniec tygodnia, ale obserwując stan ich upierzenia oraz prognozy pogody uznałem, że to najlepszy moment – mówi Zdzisław Kamieniecki – hodowca ptaków. Kuropatwy potrzebują kilku dni na zaklimatyzowanie się i wybranie kryjówek. Tegoroczne lato jest raczej deszczowe, więc słoneczny początek tygodnia był idealnym terminem - dodaje.

Kuropatwy trafiły do nas z hodowli Zarządu Okręgowego  PZŁ w Gdańsku w miejscowości Rajkowy koło Pelplina. Tamtejsi hodowcy mają piętnastoletnie doświadczenie w hodowli tych ptaków przeznaczonych do reintrodukcji.

Wreszcie nadszedł ten moment. Z klatek ustawionych w zaroślach najpierw powoli i nieśmiało zaczęły wyłaniać się ptasie łebki. Kuropatwy powoli wychodziły z klatek, zbite w ciasną grupkę rozglądały się wokoło, po czym nawołując się specyficznym skrzekiem zanurzyły się w zarośla – wspomina uczestniczka wydarzenia. W miejscach wypuszczenia ptaków przez kilka dni wysypywaliśmy karmę, żeby ułatwić im start. Później będą sobie musiały radzić same, ale jesienią i zimą będziemy je dokarmiać.

Ptaki wypuszczono w ośmiu lokalizacjach, na polach w pobliżu terenów leśnych. Wybór tych miejsc nie był przypadkowy. Wybraliśmy do tego specjalne ostoje wśród pól. To 1-3 hektarowe poletka o zróżnicowanym składzie roślinnym, mające zapewnić kuropatwom schronienie i pokarm.

Jestem na tych poletkach codziennie. Nasłuchuję naszych podopiecznych, bo o zobaczeniu ich pośród traw na niekoszonych łąkach nie ma mowy – mówi ze śmiechem leśniczy Dariusz Krystkiewicz. Słychać je. Nawołują się, czasem któraś zerwie się do lotu. To cieszy, bo przetrwały pierwsze dni na nowym terenie, a o to najbardziej się obawialiśmy – dodaje.

Żeby wsiedlanie się udało i ptaki przetrwały do przyszłego roku konieczne są dalsze działania. W miejscach wypuszczenia kuropatw prowadzimy redukcję lisów. W zeszłym roku, tuż po wypuszczeniu ptaków z klatki, na pagórku, około stu metrów od tego miejsca zobaczyłem lisa – wspomina podleśniczy Andrzej Bołkowski. Oprócz pogody, braku pożywienia i kryjówek to właśnie drapieżniki stanowią największe zagrożenie dla kuropatw, dlatego od dnia wypuszczenia ptaków osiem osób czuwa nad ich bezpieczeństwem.

Współpracujemy z okolicznymi rolnikami, samorządami i kołami łowieckimi celem rozpropagowania tej idei. Liczymy na to, że uda nam się zatrzymać spadek populacji tego drobnego kuraka, i za kilka lat, spacerując po okolicznym polach będziemy mogli obserwować zrywające się z furkotem stadka kuropatw.

Wydarzeniem cieszyło się sporym zainteresowaniem, dlatego w przyszłym roku, przy okazji kolejnego wsiedlania kuropatw znów planujemy zorganizować wspólne wypuszczanie ptaków. Przygotujemy w tym celu wolierę, w której część z nich będzie można przetrzymać w oczekiwaniu na ustalony termin.

 

Tekst: Adrian Wiśniowski